When the Main Bottom Becomes the Yandere Top — rozdział 2

Po dłuższej chwili Evan otworzył usta. Przez jego oszołomiony głos, poczułem się zawstydzony i onieśmielony. Z pomocą srebrnych włosów, zakryłem zaczerwienioną twarz i pośpiesznie usiadłem. Czułem na sobie wzrok Evana. 

Co się ze mną dzieje? On tylko powiedział mi cześć. To szalone. Serce, uspokój się. 

Nie chcąc pokazywać swojego brzydkiego wyglądu, szybkim ruchem uderzyłem twarzą w biurko. 

Bam!

Dźwięk był głośniejszy niż się spodziewałem. Kiedy z zaskoczeniem podniosłem głowę, znowu go zobaczyłem. Wyglądał, jakby brakowało mu słów. Czy stałem się w jego oczach osobą, która się jąka i bez powodu uderza głową w blat biurka?

"Zjadłeś dzisiaj coś złego? Od rana dziwnie się zachowujesz."

Carmen krążył dookoła, chcąc podziwiać twarz słynnego Evana Pristina. Doskonale go słyszałem.

"Wróć na miejsce."

Kiedy słabo to wymamrotałem, zaskomlał głosem pełnym słodyczy.

"Awww, kochanie. Dlaczego jesteś dziś dla mnie taki zimny? Pozwól mi zostać tu trochę dłużej."

"Po prostu się zamknij i idź."

Carmen dąsał się i mruknął cicho. 

"Tak, tak, już idę."

Bolał mnie tył głowy, gdy widziałam, jak wychodząc, mrugnął do Evana. Dlaczego musiałeś mrugnąć? Taki facet był moim jedynym bliskim przyjacielem. Evan nie sądzi, że jestem taki sam, jak on, prawda? Rozejrzałam się, po czym natychmiast przyjrzałam się twarzy Evana. Wpatrywał się w plecy Carmen z surową miną. Było to zimne spojrzenie, które nie pasowało do jego kwiecistej twarzy.

"To... Nie musisz się o niego martwić! On nie jest złym facetem, naprawdę, po prostu… zawsze taki był, więc…"

Jąkałem się, wymyślając najrozmaitsze wymówki. Byłem teraz całkowicie zalany łzami. Muszę się uśmiechnąć, muszę się uśmiechnąć, ale pomimo wielokrotnego powtarzania tego, na mojej twarzy malowało się coś odwrotnego.

"…Dobra."

Evan nadal miał kwaśną minę. Nie mogąc przezwyciężyć tej niezręcznej atmosfery, ponownie skuliłem się na biurku.

Wszystko było zrujnowane. Co to było przed chwilą? Zaplanowałem, że nie będę z nim głęboko związany, jak to mówi oryginał, ale nie chciałem, aby nasz związek był tak dziwny.

Drzwi sali wykładowej otworzyły się, a studenci ucichli w mgnieniu oka. Rozległ się dźwięk kredy uderzającej w tablicę. Słyszałem, jak nauczyciel wzywa obecność, ale nie mogłem podnieść głowy. Czułam na sobie spojrzenie siedzącego obok Evana. 

W końcu wyprostowałem się dopiero gdy zostałem wywołany podczas wykładu. Siłą otworzyłem książkę i przewracałem stronę po stronie. Ile czasu na to poświęciłem? Nie myślałem jasno, ale doszedłem do dziwnego punktu, w którym moje ciało po prostu przewracało strony.

Moja głowa była w tej samej pozycji, więc moja szyja zesztywniała. Ale nic nie mogłem z tym zrobić. Czułem, jak czyjś wzrok ciągle na mnie spoczywa. Zupełnie, jakbym był obserwowanym zwierzątkiem laboratoryjnym.

Czy naprawdę wyglądam tak dziwnie? Dlaczego on się tak na mnie gapi? W ten sposób Evan okazuje swoje zainteresowanie, czy o co chodzi? Proszę, mam nadzieję, że to nic złego.

"Och."

Uczuciu mrowienia towarzyszyła wypływająca w ciszy krew. Zapiekł mnie czubek palca, a czerwona ciecz rozprzestrzeniła się po białym papierze. To był efekt mojego zamyślenia. 

Krew w ogóle się nie zatrzymała, więc tymczasowo włożyłem palec do ust i ssałem rankę. Nie mogłam ruszyć się z miejsca, bo zajęcia się jeszcze nie skończyły. W szkole było ambulatorium, ale… Szczerze mówiąc, nigdy nie chciałam tam iść.

Zaraz powinno przestać płynąć. Wystarczy, że będę tak robić, prawda? To ciało było wysportowane i mocne, wszystko musiało zaraz minąć. Gdy wpatrywałem się w krople krwi, nie myśląc o niczym szczególnym, nagle pojawiła się piękna dłoń. 

"Może użyjesz tego?"

Wystraszyłem się, a po tym uważnie przyjrzałem się właścicielowi dłoni. To był Evan. Evan podawał mi plaster. Myśląc, że Evan widział cały mój bezwartościowy wysiłek, zalała mnie fala wstydu. Moja ręka drżała.

"Dziękuje."

Znowu się jąkałem. Tylko dlaczego, do diabła, nie mogę powiedzieć ani jednego słowa? Kiedy karciłam się, wyraz twarzy Evana stał się delikatny. Wyglądał na lekko zdziwionego, ale też nieco zawstydzonego. Chciałem odebrać plaster bez dotykania go. Tylko nagle mnie dotknął.

„Trudno byłoby założyć go jedną ręką, prawda?”

O mój Boże. Jego delikatny dotyk, kiedy zakładał plaster, sprawił, że trzymałam buzię na kłódkę. Kiedy obudziłem się z oszołomienia, Evan patrzył wprost na mnie. Spuściłem głowę, nie chcąc patrzeć mu w oczy, które najwyraźniej dokładnie mnie obserwowały. Nagle zobaczyłem, że jego delikatne dłonie gładzą moje. Miałem wrażenie, że zaraz eksploduje mi serce.

„Więc ja- Ach, ten plaster jest taki ładny. Dziękuję."

Hail Verde, jesteś taki głupi. Plastry są przecież po prostu plastrami! Co masz na myśli, mówiąc, że są ładne? Po podziękowaniu mu słabym głosem karciłem się w duchu. W tym czasie jego czarne oczy się rozszerzyły. 

"Dziękujesz?"

„T-tak. Dziękuję."

Wygląda na to, że nie sądził, że choćby mu podziękuję. Nie jestem tak niegrzeczny.

"Wybacz..."

W tym momencie Evan przemówił ze wciąż niezręcznym wyrazem twarzy.

"Jesteś Hail Verde, prawda?"

"Tak. Jestem Hail Verde."

Cera Evana się zmieniła. Jego ciemne oczy zalśniły, a potem pociemniały. Byłem zaskoczony, że odbyłem właśnie zwyczajną rozmowę z Evanem. Nawet mój głos stał się pewniejszy. Kątem oka zauważyłem wpatrującego się we mnie profesora. Szybko odwróciłem się w stronę tablicy i szepnąłem tak, aby tylko Evan mógł mnie usłyszeć. 

„Po prostu mów mi Hail”.

W oryginale Hail kazał Evanowi nazywać go „Verde”. Miało to na celu uwięzienie Evana poprzez przypomnienie mu o przytłaczającej potędze ekonomicznej i wyższości Haila. Nie muszę tego robić, więc wolałbym, żeby mówił do mnie Hail. Gdyby mój najukochańszy Evan zawołał mnie po imieniu, byłbym tak szczęśliwy, że moje serce mogłoby się zatrzymać.

Ale Evan tylko na mnie spojrzał, wyglądając na zaniepokojonego. Czy to takie dziwne mówić do mnie po imieniu podczas naszego pierwszego spotkania? Czy to było za dużo?

Kiedy zacząłem się martwić o różne rzeczy, widząc, że nie mówi ani słowa, jego lekko poruszające się usta otworzyły się. To był bardzo drżący, bardzo cichy głos.

"Hail."

Jego czerwone usta wymówiły moje imię. W jego głosie była dziwna moc, gdy intonował to jedno słowo. Chwyciłem się za klatkę piersiową. Dźwięk mojego łomoczącego serca zagłuszył wszystko. Wypowiedzenie mojego imienia przez Evan sprawiło, że moje serce zatrzepotało jeszcze bardziej.

Nie chcę się z nim wiązać jak w oryginale, ale zbliżenie się do niego jest w porządku, prawda? I tak nie zamierzam kroczyć ścieżką topa yandere. Przebywanie obok niego jako przyjaciel jest w porządku, prawda? I tak siedzi obok mnie, a jeśli będzie to zgodne z oryginałem, wkrótce zostanie moim współlokatorem, więc nie będzie to takie niezręczne. Z uśmiechem rozkwitającym na mojej twarzy, odpowiedziałem ciepło:

"Yep!"

Profesor w końcu coś do mnie krzyknął, ale wszystkie moje zmysły były skupione na Evanie. Evan zamrugał oczami, jakby uważał to za niewiarygodne. Jego długie rzęsy trzepotały jak motyle. Nawet jego zaskoczona twarz była ładna. Patrząc z boku na jego boczny profil, po cichu pisałam listy na karteczce samoprzylepnej.

「Czy mogę też mówić do ciebie Evan?」

Zapisałem to tak staranie, jak tylko byłem w stanie. Evan wahał się, czy przyjąć tę karteczkę samoprzylepną. Po chwili karteczka, którą mu dałem, wróciła do mnie.

"Jasne."

To była prosta odpowiedź, ale wystarczyła, by moje serce zabiło mocniej. Evan ma również ładne pismo.

"Evan..." 

Mamrotałem cicho. Jego imię, które wyszło z mojego gardła, było nieznane, ale wywołało łaskotki. Jakby w odpowiedzi na to, Evan spojrzał w moim kierunku.

Pokazałam mu najjaśniejszy uśmiech, jaki mogłam zrobić. Moja uśmiechnięta twarz delikatnie rozpuściła moją ostrą aparycję. Evan wpatrywał się tępo w każde moje działanie. Zagryzł usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale w końcu odwrócił głowę.

Nudny wykład wciąż trwał, ale moje serce się nie uspokajało. Z jakiegoś powodu pogrążyłem się w przyjemnych rozmyślaniach. Mam nadzieję, że za każdym razem, gdy spotkam Evana, będę mogła się z nim przywitać.

Potem Evan i ja stopniowo zbliżyliśmy się do siebie. Czas, który spędzaliśmy razem, wydłużał się i zanim się zorientowałem, zbliżyliśmy się na tyle, że zostaliśmy przyjaciółmi. Teraz mogłabym policzyć na palcach, ile czasu nie spędziłam z Evanem. Byłem z nim na lekcjach, podczas posiłku i nawet spaliśmy w tym samym czasie. W końcu jest moim współlokatorem. Evan Pristin stał się moim cennym przyjacielem.

***

Jest moim przyjacielem, ale...

„I taką metodą to rozwiążesz. Hail, słuchasz mnie?”

„Ja-jestem- hnghh…”

Nogi starannie ułożone pod krzesłem ukradkiem mnie dotykały. Evan, który trzymał się tak blisko mnie, że równie dobrze moglibyśmy siedzieć na jednym krześle, trzymał długopis. Patrzyłem tępo na eleganckie pismo na białym papierze. Nasze kostki zderzyły się ze sobą. Zaskoczony, zgniotłem kartkę w dłoni. Usłyszałem dźwięk rozdarcia na końcu kartki.

„Teraz spróbuj rozwiązać to sam”.

Nasze palce były splecione. Wydawało się, że wszędzie, gdzie otarliśmy się o skórę, wykwitły czerwone plamy. Wspaniała twarz znalazła się tuż przede mną. Zamknąłem usta, powstrzymując wilgotny, gorący oddech. Wszystko się skończy, jeśli poruszę ustami choćby odrobinę.

„Trzymaj dobrze długopis”.

Musiałem się skoncentrować. Kiedy Evan to wymamrotał, coś miękkiego dotknęło moich ust. „Wyraźny, odświeżający zapach ciała” głównego dna opisany w oryginalnej powieści mocno wypełnił czubek mojego nosa. Długopis toczący się po biurku wydał głośny dźwięk. Wymamrotałem coś, cofając biodra tak daleko, jak to możliwe. To było ryzykowne. W każdym momencie mogłem spaść.

Rozdział 3

Komentarze

Popularne posty