When the Main Bottom Becomes the Yandere Top — rozdział 6

Po prostu wyłączyłem telefon. Moja twarz płonęła. Było mi gorąco, a co gorsza Carmen jedynie zwiększył moje zdezorientowanie. Kopnąłem koc.

"Hail."

Nim się zorientowałem, szum wody znikł. Usłyszałem natomiast wołający mnie głos. Wystawiłem głowę spod koca i zobaczyłem stojącego przede mną Evana. Wciąż był mokry. Jego skóra prześwitywała przez materiał piżamy, a krople wody kapiące z jego rozczochranych włosów spływały po jego ciele. Nie było żadnego miejsca, w które mógłbym bezpiecznie patrzeć.

"Czy możesz wysuszyć moje włosy?"

Evan prosił mnie czasami o takie rzeczy. Zawsze się zastanawiałem, dlaczego mnie o to pyta. W końcu może zrobić to sam. Nigdy o to jednak nie spytałem i to dlatego, że chciałem zobaczyć, jak się o mnie opiera. Skinąłem głową.

Chwyciłem ręcznik, który mi podał. Evan, tak jak zwykle, usiadł między moimi nogami, opierając się lekko o moją pierś. Zapach płynu mieszał się z tym jego. To było zniewalające. 

Zwykle nie miałem problemu z suszeniem włosów, ale dzisiaj moje dłonie drżały. Dlaczego Carmen to powiedział? O tym, że spotykam się z Evanem… Czy tak to widzą inni?

Zamknąłem oczy, nie chcąc być bardziej skrępowanym. Suszyłem jego hebanowe włosy, czując, jak przez brak wzroku moje inne zmysły się wyostrzyły. Moje palce ocierające się o jego delikatną skórę, jego szczupłe ciało i ten orzeźwiający zapach… Nie mogąc tego znieść, otworzyłem oczy i od razu nawiązaliśmy kontakt wzrokowy. Evan miał odwróconą głowę, aby tylko móc mnie obserwować. Powoli zamknął oczy i w tej chwili przypomniał sennego kota. 

"E-Evan. Jeśli jest coś, co chcesz powiedzieć..."

"Jeśli jesteś tak zdenerwowany, możesz powiedzieć nie."

"Nie?"

"Nic. Powiedziałem, że jesteś urocza".

Evan odwrócił się bardziej, zaczynając się we mnie wpatrywać. W tym momencie prąd przeszywał moje ciało, zwinąłem nerwowo palce u stóp. Co to za dzień? Dlaczego Evan zachowuje się w ten sposób? Próbowałem coś powiedzieć.

"Nazywanie mnie uroczym jest nieco…"

"Więc jak nazwać coś uroczego, jeśli nie uroczym?"

Moje policzki były gorące. Moja twarz jest przystojna, ale daleko jej do uroczej, więc to tylko puste słowa. Niemniej, jednak kiedy Evan mówił to z tak poważną miną, ogarnęła mnie nagła nieśmiałość.

"Nie lubisz być nazywany uroczym?"

"To nie tak... To po prostu mi nie pasuje".

"Myślę, że bardzo ci odpowiada."

Obiektywnie rzecz biorąc, nie sądzę. Słowo słodki pasuje do ciebie. Kiedy nie powiedziałem nic więcej, mamrocząc coś pod nosem, Evan znowu przemówił.

"Ładny."

"Nie?"

"Jesteś naprawdę ładny."

O czym on mówi? Zatrzymałem się. Mokry ręcznik, który spadł, zwilżał mankiet moich spodni.

"Co ty…?"

"Nie lubisz słowa uroczy. Więc powiedziałem, że jesteś ładny, ale również ci się to nie podoba?"

Co więc lubisz? Evan pogrążył się w myślach, kiedy to wymamrotał. Jego wciąż lekko mokre włosy przykleiły się do jego bladej skóry, dzięki czemu bardziej się wyróżniała.

Z jego czerwonych ust wydobywały się wszelkiego rodzaju żenujące słowa. Wszystkie słowa, które mi nie pasowały. Pełen wdzięku, piękny, seksowny... Byłem zaskoczony słowami, które Evan mówił pustym tonem.

"P-Pozwól mi wysuszyć twoje włosy!"

Sądziłem, że to już koniec, a więc szybko podniosłem ręcznik i zacząłem suszyć jego włosy. Moje dłonie stały się nieco szorstkie. Próbowałem poruszać się z wielką siłą, nie chcąc pozostawić choćby kropli. I w końcu mi się to udało. Podniosłem biały ręcznik, będąc wyczerpanym. Zacząłem wyrównywać oddech. 

Potarłem palcami jego suche włosy. Jak ktoś może być tak ładny? Odłożyłem ręcznik i pogrążyłem się w trywialnych myślach, a Evan zbliżył swoje ciało do mojego. Wstrzymałem oddech na jego orzeźwiający zapach. 

"U-Uch… Twoje włosy są już suche!"

"Wiem. Szkoda."

"Szkoda?"

"Lubię tak z tobą przebywać."

Ciepły. Jego piękny głos cicho odbijał się echem w pokoju w akademiku. Opierające się o mnie małe ciało było gorące. Ja sam czułem, jak zaczynam płonąć. Serce mi waliło.

"Czy możemy zostać tak trochę dłużej?"

"J-Jasne."

Poczułem ciężar na jednym z ramion. Czułem silne spojrzenie tuż pod twarzą, ale nie nawiązałem z nim kontaktu wzrokowego. Byłem zagubiony w jego uporczywym spojrzeniu, które za mną podążyło. W końcu przemówiłem.

"Chciałeś coś powiedzieć?"

"Nie."

Zapadła cisza, a jego wzrok był wciąż utkwiony we mnie. Pokrywał mnie zimny pot, a moje serce biło coraz to głośniej. 

"W-Więc, czy jest coś na mojej twarzy?"

Zadrżałem i po tym z trudem dodałem.

"Dlaczego tak na mnie patrzysz?"

Evan przechylił głowę, a po tym wstał z łagodnym uśmiechem. Ciężar napierający na moje ramiona znikł. Za to jego palce powędrowały ku mnie. 

"Tak. Jest".

Jego delikatna skóra stukała mnie w policzek. Czy naprawdę coś było na mojej twarzy i dlatego tak się gapił? Ale niczego nie jadłem. Bełkotałem, z grubsza wycierając twarz wierzchem dłoni. 

"Czy to wystarczy?"

Evan pokręcił głową.

"To wciąż tu jest."

"Nadal? Gdzie?"

"Tutaj."

Miękkie uczucie dotknęło mojego policzka, gdy wydałem zawstydzony głos. Co się stało przed chwilą? Mój umysł był pusty. Moja głowa naturalnie pochyliła się pod ciężarem Evana, który zwisał z mojej szyi. Zobaczyłem jego twarz tuż przede mną, kiedy mnie przytulał.

"Teraz jest już czysto."

Evan uśmiechał się niewinnie. Nie miało teraz znaczenia, czy coś naprawdę było na mojej twarzy. Dotyk, dziwny dźwięk. To oznacza, że on…

"P-Pocałowałeś…"

Zamarłem, kiedy Evan ponownie szturchnął mój policzek. Widziałem, jak się roześmiał. 

"To nie był pocałunek".

"Ale właśnie teraz twoje usta...!"

"To jest prawdziwy pocałunek."

"Co..."

Nie miałem nawet szansy dokończyć pytania, bo straciłem równowagę. Wszystko przez rękę, która chwyciła mnie za tył głowy. Nie upadłem tylko dzięki dłoni podtrzymującej moją talię. Czułem jego oddech i język, który przedarł się przez moje wargi. Był ciepły… Nie mogłem poruszyć głową, która wciąż była trzymana.

"Hngh…"

Wydałem z siebie dziwny dźwięk. Intruz dotarł jeszcze głębiej, a jego język splątał się z moim. Z moich ust wypłynęło nieco przezroczystego płynu. Nie wiedziałem czyja to była ślina. 

Jego usta pełne pragnienia, blokowały moje. Z trudem lekko przekręciłem głowę, a on dotarł jeszcze głębiej. Straciłem siłę w nogach, a brzmienie lizania i ssania było dość… Kręciło mi się w głowie. 

"Nngh... Mmph."

Nie mogłem oddychać. Czułem się, jakbym został porwany przez głębiny morskie. Całował tak dobrze… Nieświadomie ugryzłem go w wargę, żeby móc oddychać. Mój umysł był pusty, a smak krwi rozprzestrzeniał się. Dopiero wtedy nasze usta się rozdzieliły.

Twarz Evana była czerwona. Ciężko oddychał, a ja usiadłem, wpatrując się w niego tępo. Czarnowłosy uśmiechnął się promiennie, wpatrując się we mnie. Krew wypływała z rany, brudząc jego skórę i mieszając się ze śliną.

Nieświadomie przyłożyłem dłoń do jego ust. Jego zakrwawione wargi były bardziej czerwone i grubsze niż zwykłe. Zabrałem rękę, ale jego usta… Wciąż mnie prześladowały. Ogarnęło mnie jego — pragnąłem więcej. 

"P-Przepraszam!"

"Hail…?"

Nic nie odpowiedziałem. Nie tylko go ugryzłem podczas pocałunku, a nawet coraz bardziej go pożądam. To tak bezwstydne! Przecież postanowiłem, że będę trzymać dystans. Jestem najgorszy! Wybiegłem z pokoju tak szybko, jak potrafiłem, a odgłos moich kroków i zamykających drzwi, odbijał się w moim sercu.

***

Ciepła atmosfera, która wypełniała pokój, znikła. Wyuczony uśmiech znikł z twarzy Evana, gdy ten usiadł mokry na podłodze. Jego dłoń otarła pozbawioną wyrazu twarz, zbierając ze sobą nieco krwi. 

"Zastanawiam się, w czym jest problem…?"

Pytanie przerwało ciszę, a jego ton był lodowaty. 

"Może nie jestem dobry w uśmiechaniu się, ale ćwiczyłem, ponieważ powiedziałeś, że ci się to podoba."

Kąciki jego ust znów się podniosły. Jego promienny uśmiech pojawił się ponownie jak słońce, ale zniknął jak fatamorgana. Nagła zmiana była nienaturalna dla człowieka. Sądził, że dzięki temu Hail go zaakceptuje. Jednak to, co dostał w zamian to krew, czerwone usta i echo jego ucieczki. Tylko tyle.

"Powiedział… przepraszam."

Zagryzł wargę, wylewając więcej krwi. Nie czuł bólu, a tyle nie pozostawiłoby rany.

Nie czuł się jednak dobrze. Ta krew była dowodem, że został odrzucony, a to mu się nie podobało. Zwłaszcza słowo "przepraszam". Były to wyraźnie słowa odrzucenia.

"Miłość jest tak trudna."

Czarne jak smoła oczy Evana Pristina wydawały się dziwnie wykrzywione. 


Komentarze

Popularne posty