I Became the Younger Sister of a Regretful Obsessive Male Lead — rozdział 0 (Prolog)

"Rachel."

Och, ten smutny głos... Kiedy mówił takim tonem, nie potrafiłam dalej być stanowcza i zła. Zadręczałam się przez moment, przegryzając wargę, ale ostatecznie potrząsnęłam głową. 

Bez względu na to, jak bardzo go faworyzuję, nie mogę odpuścić. 

Odsunęłam się. Nawet gdybym szła bardzo szybko, nie mogłabym uciec od tego, który miał dłuższe nogi i stawiał większe kroki.

"Proszę, Rachel."

Po dogonieniu złapał mnie za ramię. Trzymał mnie tak gorliwie, a wydawał się bliski płaczu.

"Bracie."

Skończyło się na tym, że i tak się do niego zwróciłam. Wiedziałam, co się teraz stanie. Nie sądziłam, abym mogła się dalej złościć. 

Jego włosy, które wyglądały jak bezgwiezdne, czyste niebo, powiewały na wietrze. Pod nimi świeciły oczy, które wyglądały, jakby ktoś zrobił je ze stopionego złota. Nie potrafiłam oderwać od nich wzroku. Błyszczały bardziej niż wodna tafla. 

Doskonale zdając sobie sprawę z mojego lekko zrezygnowanego wyrazu twarzy, ostrożnie przemówił.

"To moja wina. Wybacz mi."

Nie... O co prosisz?

Westchnęłam lekko, rozglądając się dookoła i złapałam go za rękę. Pociągnęłam go lekko, a on bez przeszkód pozwolił na to. Na korytarzu nikogo nie było, ponieważ wszyscy byli na bankiecie w pałacu cesarskim. Mimo to musieliśmy być ostrożni. 

Nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś coś zobaczy bądź usłyszy. 

Wyszeptałam wprost do jego ucha. 

"Od teraz nie rzucaj rękawiczek w sali bankietowej, dobrze?"

"..."

Nie odpowiedział. Patrzył na mnie tak, jakby w każdej chwili był gotowy mnie pożreć. Czułam, że jego spojrzenie zaraz przebije moją twarz na wylot, a to była jego ulubiona część mnie. 

Dostałam gęsiej skórki, ponieważ wpatrywałam się w niego w milczeniu. Przez swój wygląd przypominał lalkę. 

Chciał pogłaskać moje ramię, ale spróbowałam wyrwać rękę. Ścisnął ją mocniej.

"Bracie."

Zawołałam go z surowym wyrazem twarzy i dopiero wtedy Lucian, który ciągle mnie obserwował, puścił moją dłoń. Nie wyglądał tego chcieć. 

Otworzył usta, a jego ramiona zwisały luźno. Smutny głos, którym przed momentem przemawiał, stał się zimny.

"Nie mogę ci tego obiecać."

"Bracie...?"

Nigdy wcześniej nie sprzeciwiał się temu, co mówiłam, dlatego byłam zaskoczona. Reagowałam wolniej. 

Ale... To jak mówił i wyglądał... Bardzo mi się podobało. Jednak w przeciwieństwie do jego łagodnego wyrazu twarzy, słowa wychodzące z jego ust były ostre.

"Każdy, kto podchodzi do ciebie tak po prostu, obraża mnie. Właściwie rękawica nie wystarczy. Powinienem..."

Widząc, że chce powiedzieć coś więcej, ale rozważał swoje słowa, mimowolnie stanęłam w obronie młodzieńca, który poprosił mnie do tańca. 

Na bankiecie nie powinno się tak po prostu rzucać rękawiczek na pojedynek "na śmierć i życie"! To za dużo, a poza tym istotne było jego samopoczucie. Martwiłam się. 

"Prośba o taniec na bankiecie to jedynie formalność. Pomyśleli, że jestem sama, więc mnie zaprosili do tańca. Jednak gdy tylko skończyliśmy, nagle rzuciłeś im wyzwanie."

"Jesteś głupia, jeśli sądzisz, że jesteś tutaj sama. To ja jestem twoim partnerem, Ray."

"..."

Nie mogłam zaprzeczyć. Chociaż przyjechałam bez oficjalnego partnera, to jednak ponieważ przybyłam z rodziną, to można powiedzieć, że faktycznie mi towarzyszył. 

"Mogłaś zatańczyć ze mną."

Dodał to ostrożnie.

Westchnęłam i wzięłam głęboki oddech. 

Tak... Czy mogłabym kiedykolwiek wygrać z nim, moim ulubieńcem, w kłótni?

Zwłaszcza gdy tak na mnie patrzy... Ale ten młody człowiek nie zrobił nic złego! Wpatrywałam się w niego, zauważając, jak jego piękne brwi są ściągnięte i ma tak żałosne spojrzenie. W końcu pociągnęłam go za rękę.

"Wracajmy do domu, bracie."

Teraz gdy to powiedziałam, jestem pewna, że zrozumiał. Kończyłam tę sprawę i wycieczkę. Mimo to nie poruszył się, więc lekko szarpnęłam jego rękę. Musi być przy mnie, jeśli ma się tak zachowywać. 

Tym razem jednak nie udało mi się go zmusić do posłuszeństwa. Raczej to on przyciągnął mnie do siebie po użyciu odrobiny siły. 

Obcasy były niestabilne, a ten ruch sprawił, że miałam wrażenie, że zaraz uderzę twarzą o jego pierś. Nim jednak tak się stało, naturalnie objął mnie w talii. Płynnie jak w tańcu. 

Lucian położył moją dłoń na jego ramieniu i spojrzał na mnie spokojnie. Wyglądał tak przystojnie... Zarumieniłam się, chcąc odsunąć. Ale nie mogłam. 

Po tym, jak chwycił mnie mocniej, opuściłam głowę. Jego miękkie włosy łaskotały moją szyję. Nic dziwnego, że towarzyszyło mi uczucie wiatru smagającego moją skórę. 

"Rachel..."

Czasami jego głos brzmiał jak lodowiec, ale byłam pewna, że teraz jego oczy były ciepłe jak wiosna. 

"Tak, bracie?"

"Nigdy nie tańcz z innym mężczyzną."

"Zastanowię się."

Czy nie powinnam kiedyś wyjść za mąż? Aby to zrobić, muszę tańczyć z innymi mężczyznami. 

Lucian wydawał się całkowicie zignorować moje pytanie. Zmienił temat.

"Do jakiego momentu będziesz nazywać mnie bratem?"

"Jeśli nie bratem, to jak powinnam cię nazywać?

Wybuchnął cichym śmiechem, jakby usłyszał jakiś żart. Uniosłam wzrok. 

Zbliżył twarz do mojej.

Jego oczy były jasne jak księżyc w pełni unoszący się na nocnym niebie. Miałam wrażenie, że zaraz zostanę opętana. 

"Nie jesteśmy spokrewnieni."

Ach... Mój ulubieńcu... Dlaczego nagle uderzasz w ten czuły punkt? 

Zostałam adoptowana przez duke, ale Lucian nie był z tego zadowolony. 

Jak miła była dla ciebie ta siostra? 

Kiedy spojrzała na niego smutna, poprosił mnie o coś błagalnym tonem.

"Powiedz moje imię."

Zawsze mówiłam do ciebie po imieniu...

Nie rozumiem, dlaczego ciągle prosisz, abym zwracała się do ciebie po imieniu.

Cóż, nie ma nikogo w pobliżu, więc chyba mogę ulec?

Celowo powiedziałam to cicho z pogodnym wyrazem twarzy.

"Lucian."

"Jeszcze raz."

"Lucian."

Wciąż zwracałam się do niego po imieniu, a on nagle uśmiechnął się promiennie. Moje serce zabiło mocniej, kiedy zobaczyłam ten wyraz twarzy. Nigdy wcześniej go nie widziałam, ale zawsze chciałam, aby był tak szczęśliwy.

Przyciągnął mnie bliżej, wykorzystując owinięte wokół mojej tali ramię. Opierając się na jego piersi, czułam, jak się duszę. Poklepałam go po plecach. 

Dlaczego tak bardzo lubisz, jak wołam cię po imieniu? Chcesz, abym robiła to częściej? 

Byłam zachwycona jego reakcją i rozważałam robienie tego częściej. Chciałam go zadowolić, ale nie dostrzegałam w tym momencie wyrazu jego twarzy. 

Nie wiedziałam wtedy, że będzie czule przeczesywał moje włosy i trzymał blisko.

Gdzie, u licha, popełniłam błąd?

Rozdział 1

Komentarze

Popularne posty