When the Main Bottom Becomes the Yandere Top — rozdział 4

Był moment, w którym przez żywą i łagodną twarz Evana, przemknęło coś nieco niepokojącego. Zaraz jednak znowu stał się pogodny, przez co można by odnieść wrażenie, że sytuacja sprzed chwili nie miała miejsca. 

Mam wrażenie, że słyszałem już to, co powiedział.

Gdy tylko skupiłem myśli na tym zdaniu, ręka Evana sięgnęła ku mnie. Chwycił za mój podbródek i zmusił do podniesienia głowy.

"O czym myślisz?"

"Hę?"

"To po prostu ciekawość. Widzę, że myślisz, ale nie mogę pojąć, co dzieje się w twojej głowie."

Evan szeptał to spokojnie. Był tak blisko mnie, że czułem się nieco nieswojo. Zaskoczony odsunąłem się od niego o krok. 

"J-Jesteś nieco za blisko."

Nie przestał do mnie lgnąć. Zachwiałem się, siedząc tak blisko krawędzi krzesła. 

"Dlatego właśnie musisz mi powiedzieć, Hail."

"Powiedzieć... O czym?"

Nagle złapał za moją bezbronną dłoń, która leżała na biurku. Jego ręka była znacznie mniejsza i gładsza od mojej. Na widok naszych splecionych palców, otworzyłem zaskoczony usta. Evan natomiast się uśmiechnął.

"Możemy trzymać się za ręce?"

"Heh? T-Tak."

Oszołomiony skinąłem głową. Gdyby tak o tym pomyśleć, Evan zawsze dotykał mnie bez ostrzeżenia. Zupełnie jak teraz. Przełknąłem ślinę, próbując się uspokoić. Moje serce biło niespokojnie. Coraz wyraźniej czułem jego zapach, a gdy szeptał, każdy jego oddech wywoływał u mnie łaskotki. 

"A co z przytulaniem?"

"Hę?"

"Często to robimy, gdy nie mogę spać. Cierpię na bezsenność, ale przy tobie jestem w stanie zasnąć. Dziękuję ci przez to za ostatnią noc."

Jego podziękowanie uciszyło mnie. Nie potrafiłem mu teraz odmówić. Nie wiedziałem, co zrobić. 

Martwiłem się, że Evan zauważy moje łzy, dlatego mocno zamknęłam oczy. Brak wzroku wzmocnił moje inne zmysły, przez co doskonale czułem temperaturę jego ciała. Ciepło promieniowało z mojej twarzy do kręgosłupa. Czułem, jak dotyka mnie po powiekach, smukłym nosie i w końcu dociera blisko moich ust. To było dla mnie nieznane uczucie, dlatego w końcu ostrożnie otworzyłem oczy, a wtedy napotkałem jego. Gładził moje usta z poważnym wyrazem twarzy. 

Widziałem siebie w oczach Evana. Spuszczone spojrzenie i poplamiona czerwienią twarz. Wyglądałem tak niechlujnie. Nagle jego kciuk przedarł się przez szparę między moimi otwartymi ustami.

"Poczekaj, Evanie!"

"Jesteś taki słodki, Hail."

"Ngh..."

Szeptał cicho, a wszystkie moje nerwy były skupione na nim. Jego palce wciąż naciskały na moje usta, powoli się w nich zagłębiając. Pośpiesznie cofnąłem się, nie chcąc, aby wsunął się całkiem. Mimo to opuszki jego palców były mokre od śliny. Patrzył na mnie tymi ciemnymi oczami, a ja czułem się, jakby zaglądał w każdy zakamarek mojej duszy. 

Za każdym razem, gdy brałem głęboki wdech, czułem, jakby moja klatka piersiowa miała za moment eksplodować. 

Evan przyłożył palce do własnych ust, a następnie zaczął się po nich poruszać. Zupełnie tak, jak robił to mnie.

"Co robisz?!"

Odruchowo chwyciłem go za chudy nadgarstek. Ten lekko się wygiął, ale Evan nie wydał z siebie choćby jednego dźwięku. Po prostu patrzył. Kolor powoli odpłynął z jego bladych dłoni. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że złapałem go za mocno. Szybko cofnąłem rękę, ale na jego skórze pozostał wyraźny, czerwony ślad. Zupełnie, jakby ktoś mu go wypalił.

"P-Przepraszam."

Evan wpatrywał się w znak pustym spojrzeniem. Czy to go bardzo bolało? A może był złamany? Musiałem nauczyć się kontrolować własną siłę. Ciało Haila Verde było silniejsze od innych, w końcu był głównym dominującym. Ale... Nie mówcie, że złamałem mu nadgarstek?

Nerwowo krążyłem wokół niego, a on nagle wybuchnął śmiechem.

"Tak. Ta część ciebie jest urocza."

Mówiąc te zawstydzające rzeczy, uśmiechał się.

"Wszystko w tobie jest urocze."

Urocze. To wszystko brzmiało jak jakieś żarliwe wyznanie. Jego chłodne dłonie odgarniały moje srebrne włosy na bok, odsłaniając twarz. Może... To ja byłem rozpalony? W końcu Evan przemówił.

"Tak przy okazji..."

Jego piękny, melodyjny ton ponownie zadźwięczał mi w uszach. Łaskotał.

"Nie chcę, aby inni cię dotykali."

Evan uśmiechał się wciąż w ten sam sposób, ale poczułem, jak coś dziwnego przebiega mi po plecach. 

"Upewnijmy się, że to już nigdy się nie wydarzy. Nie chcę, abyś miał na sobie coś brudnego. Rozumiesz?"

Cicho nucił, poprawił mi kilka razy włosy, po czym otworzył książkę, pięknie się uśmiechając. Odgłos przewracanych stron odbijał się echem w pustej sali wykładowczej. 

Ale coś było nie tak. Tylko co? Czy miał na myśli to, co wydarzyło się między mną i Carmenem rano? Tylko to ja go dotknąłem, nie on mnie. 

W końcu do sali zaczęli wchodzić studenci. Wkrótce zaczęły się zajęcia. Gdy zgiełk ucichł przy krokach profesora, zdałem sobie sprawę z dziwności sytuacji. Evana nie było na stołówce. Więc skąd wiedział? 

W tym momencie poczułem, jak temperatura powietrza dookoła spada o kilka stopni. Pokrywał mnie zimny pot. Powoli odwróciłem głowę na bok. Widziałem, jak robi pilnie notatki na tle przysypiających studentów. Evan wyczuł moje spojrzenie i odwrócił się ku mnie, a nasze oczy się spotkały. Uśmiechnął się wtedy zrelaksowany. Jego niewinny wygląd wyróżniał się jeszcze bardziej. Twarz Evana wyrażała jedynie czułość. 

Gwałtownie potrząsnąłem zmarzniętymi dłońmi i stopami. Moje ciało może nie czuć się dobrze, ponieważ nie byłem w stanie się wyspać. Nagle do głowy wpadło mi coś dziwnego. Przymuszałem się do wpatrywania się w tablicę, nie chcąc myśleć o tym mrożącym krew w żyłach uczuciu. Jednak moje oczy nie słuchały, ciągle wracały do Evana. 

Wyszedł wcześnie rano z powodu rady, prawda? I powiedział, że nie miał czas na śniadanie. Och, może w połowie drogi tutaj zatrzymał się przy stołówce, bo był głodny? Ale przecież i tak nic nie jadł, więc musi być wciąż głodny. 

Pochłoniętymi myślami, wciąż się w niego wpatrywałem. Czy wyczuwał, że się na niego gapię? Spotkałem się z jego błyszczącymi, czarnymi oczyma i natychmiast spuściłem głowę. Zachichotał.

「Dlaczego tak na mnie patrzysz?」

Na rogu zeszytu pojawiło się jego piękne pismo. Nie miałem serca patrzeć na jego twarz, więc po prostu spojrzałem na jego spokojnie poruszającą się dłoń. Zamarłem. Za każdym razem, gdy pióro stukało w kartkę, mój nadgarstek drgał. Obszar, w którym wcześniej pozostawiłem czerwony ślad, wyglądał na niekomfortowy. 

Nie powiedział, że go boli, ale prawdopodobnie bardzo bolało. Co ja u diabła zrobiłem z tym jego chudym nadgarstkiem?!

「Przepraszam.」

Otaczający mnie chłód, nagle znikł. Evan wyglądał na zdziwionego, zupełnie jakby nie rozumiał, o co mi chodzi. 

「Za co?」

Jego ręka wciąż się trzęsła, a ja czułem się coraz bardziej winny. Wyglądał, jakby nie zdawał sobie sprawy z własnego cierpienia. Nie powiedział, że go to boli, chociaż wyraźnie tak było. Taki właśnie był. 

W końcu to nadgarstek Evana, a nie jego notatka, zaprzątały mi głowę przez całe zajęcia. Co gorsze, mamy dzisiaj test sprawności fizycznej. To była idealna okazja, aby zranić jeszcze bardziej kontuzjowany nadgarstek. Co więcej, postać Evana była głównym uległym w oryginalnej historii, a jego historia była bardzo niefortunna i pełna upadków. 

Cholera, nawet jeśli to Akademia Wojskowa, to dlaczego musimy robić te testy fizyczne? Moje jęczenie nic by jednak nie zmieniło. Zrezygnowany przebierałem się w dres, kątem oka spoglądając na Evana. Czy nie upadnie z powodu najmniejszego ruchu? Luźny dres wyraźnie podkreślał jego drobną posturę.

"Hail?"

"Powinieneś jeść więcej..."

Jak on może dobrze żyć, będąc tak słabym? Nawet jeśli jest rolą uległą, to powinien być na swój sposób silny. Oryginalny Hail Verde był szaleńcem, robiąc mu te wszystkie okropne rzeczy. Gdybym to był ja, karmiłbym go trzema posiłkami dziennie i kazał ćwiczyć. 

"Hail, co się dzieje? Jesteś dziwny."

Kiedy zamrugałem, odległa twarz Evana, nagle pojawiła się bliżej. Jego długie rzęsy zatrzepotały, kiedy wypuściłem powietrze w oszołomieniu. Zbliżał się coraz bardziej, jakby chciał mnie pocałować. Gdyby dotknął jego ust, te byłyby bardzo miękkie, prawda? Miękkie i ciepłe... Chciałem dotknąć ich ponownie. 

"Ej, co robicie? Ruszajcie się!"

Słyszałem, jak Carmen woła nas z oddali. Jego głos pozwolił mi się opamiętać. O czym ja w ogóle myślałem? Policzki zapiekły mnie na skutek uderzenia, ale i tak czułem się lepiej niż wcześniej.

"C-Chodźmy, Evanie."

"Dobrze..."

Z powodu mojej czerwieni, otaczały nas zaciekawione spojrzenia. Mimo to starałem się wyglądać na spokojnego. Uderzyłem się w twarz, a nie myślałem o czymś dziwnym! Szedłem przed Evanem, ciesząc się w duchu swoim zwycięstwem. 

Carmen dostrzegał nas z oddali i nagle odbiegł. Zdezorientowany odwróciłem się, nie rozumiejąc, co zobaczył. Nic tam jednak nie było. Nic poza uśmiechającym się Evanem. 

Rozdział 5

Komentarze

Popularne posty